wtorek, 2 kwietnia 2013

[08] Is the root of all evil today

Ujrzawszy połyskujące światło latarni, rozświetlającej drobną, kamienistą dróżkę, przyśpieszyła kroku by jak najszybciej znaleźć się w ocieplanym wnętrzu jednego z nowojorskich barów.
Noc była ciepła i choć w powietrzu unosił się jeszcze zapach popołudniowego deszczu, wilgoć zupełnie schowała się w kłębach zielonej trawy, która teraz kryła się w mroku, ogarniającym całą tutejszą dzielnicę. Z daleka było widać tylko niedużych rozmiarów billboard ,prowadzący do przydrożnego kasyna, w którym przesiąknięci woniom papierosów hazardziści ,bez pohamowania tracili kolejne pieniądze.
Wiatr nieustannie rozwiewał jej czarne pukle, opadając na wychudzone policzki, które przez ostatnie dni sprawiały wrażenie jeszcze bardziej kościstych niż dotychczas. Na zapadniętej, bladej twarzy można było dostrzec już jedynie zmęczenie, które resztkami sił starała się ukryć pod warstwą makijażu. Można by rzecz, że była chodzącym wrakiem człowieka, a mimo tego uparcie chciała dopiąć swego.
Minęła kałuże, tkwiącą tuż przy zaciemnionym wejściu i pchnąwszy mosiężne drzwi budynku, znalazła się w  "przyjaznym" pomieszczeniu pod nazwą "Darts" ,które ku jej nieszczęściu już od progu przypominało utęsknione "Jack&Judy". Nawet zapach oleju i tytoniu był zbliżony do tego z Seattle, przez co ciężko było jej opanować łzy, cisnące się do oczu.
Nad drewnianym, połyskującym blatem wisiała abażurowa lampa, dająca niewielką ilość światła, co powodowało, że w lokalu panował przytłaczający, charakterystyczny dla kasyn nastrój. W odległych od wejścia miejscach dało się dostrzec połyskiwania maszyn i kilka osób, zupełnie zatraconych w grze.
Nikt nawet nie zwrócił uwagi na April, która zupełnie zagubiona i wstrząśnięta tym co właśnie robi, zmierzała do lady by zamówić szklankę coca-coli lub innego napoju, który równie dobrze postawiłby ją na nogi.
Opadła na barowe krzesło, przywołując tym samym do siebie młodego barmana, który od razu powitał ją uroczym uśmiechem.
Ubrany był w biały, nieco przykrótki t-shirt, podkreślający jego opaloną twarz, pokrytą kilkudniowym zarostem, który według April był jego największym atutem i wytarte jeansy ,idealnie dopasowujące się do jego wysportowanej sylwetki. Uśmiechał się przyjaźnie, ukazując szereg śnieżnobiałych zębów ,opierając na ladzie umięśnione ręce.
-Co dla ciebie?
Rozglądnęła się po szarym i przygnębiającym wnętrzu, zatrzymując wzrok na dwójce mężczyzn, popijających właśnie burbona w smukłych, zdobionych szklankach. W chwili ,kiedy ujrzała pulchne usta staruszka, stykające się z alkoholem, zapragnęła zatopić się właśnie w tym napoju, coś jednak przywołało ją do porządku i pozostała jedynie na szklance coca-coli z dodatkiem cytryny i kilku orzeźwiających kostek lodu.
Zatopiwszy się w bąbelkach ,pozwoliła swoim zmęczonym powiekom choć na chwilę opaść na szklące się oczy i nie zwracając uwagi na przyglądającego się jej barmana, postanowiła pozbierać myśli w zaciszu knajpy.
-Co może tutaj robić tak młoda dziewczyna jak ty?
-Zarabiać - mruknęła i przekonawszy się ,że dzisiejszego wieczoru nie dany jest jej odpoczynek, zerwała się z miejsca, kierując się ku jednej z wolnych maszyn.
Ignorując ciekawskie spojrzenia zza baru, wygrzebała z torby pożółkłą kopertę i wydobywszy z niej kilka połyskujących monet, umieściła w otworze, który tylko czekał aż kolejna naiwna osoba przetraci w nim swój dorobek.
Nawet April, która od wczesnego dzieciństwa ,zajadając naleśniki w "Jack&Judy", przyglądała się hazardzistom, postanowiła upaść na tyle nisko i posunąć się o kilka kroków za daleko.
Nie mogę go zawieść - szeptała cicho w myślach, kiedy jej drobny palec, spoczął niewinnie na rażącym czerwienią przycisku "start".
W jednej chwili wszystko co otaczało jej drobną sylwetkę ,łącznie z problemami i przemyśleniami, stało się nieważne. Była tylko ona, silne jak nigdy skupienie i oporny automat, który był jedyną przeszkodą do zdobycia niewiarygodnej sumy pieniędzy, na których wspomnienie drżała niepohamowanie. Przeszkoda ta, tylko sprawiała pozory łatwej do pokonania. Tak naprawdę cel, który krył się za nią był nie do osiągnięcia dla wyniszczonej siedemnastolatki, zupełnie nie mającej pojęcia o hazardzie i sposobach rozgromienia maszyny.
 Nerwowo uderzała w wyniszczone klawisze, ukrywając zdarte opuszki palców w ich wyblakłych wyżłobieniach. Do zmrużonych, błękitnych oczu, przypominających zachmurzone wybrzeże ,cisnęły się łzy, spowodowane zbyt szybkim napływem emocji. Pozwoliła nawet swoim gęstym, zaniedbanym włosom opaść na poczerwieniałe czoło, pokryte teraz smukłymi kroplami potu.
Uparcie walczyła z kolorowymi elementami gry, które z trudem przemknęły właśnie przez szklisty monitor ,wciąż przypominając sobie uśmiech bruneta, który nie wiedział nawet o wszystkich jej staraniach. Topiąc się w marzeniach i ich wspólnych planach, powodowała ,że żądza, która zawładnęła jej ciałem, rosła, doprowadzając nieświadomą własnej krzywdy April, do chaotycznego stanu umysłu.
Wpatrzona w obraz, cisnęła z całych sił w okrągły przycisk, który pod wpływem jej uderzenia, wydał z siebie zduszony brzdęk. 
Miała już tylko 7 dni, w ciągu których trwania do wykorzystania dane było jej zaledwie 24 godziny. W ciągu mknącej doby, chciała podołać zbyt wielu wyzwaniom. Zbyt wiele energii oddawała ,a zbyt mało otrzymywała w zamian. W całym natłoku myśli, pozostawała tylko nadzieja ,że po tym maratonie niepowodzeń i wysiłku ,otrzyma należyty odpoczynek w ramionach Justina.

"You lost the game"

 Jej dłoń zacisnęła się mocniej na rogu krzesła, wrzynając się w purpurowy materiał, a z jej piersi wydobył się pełen poirytowania okrzyk. Na kruczoczarnym ekranie, malowały się powoli cztery krzywdzące wyrazy.
-Daj spokój, dziewczyno- słyszany niedawno głos, dobiegł ją od tyłu, wyrywając tym samy z transu ,w którym przed chwilą się znajdowała- Jest tyle innych sposobów na zdobycie pieniędzy.
Zaśmiała się głośno ,przerywając otaczającą ich cisze, po czym odepchnęła z wyrzutem szorstką dłoń barmana z zamiarem wrócenia do walki z maszyną, która do tej pory zdążyła pozbawić jej już dość pokaźnj sumy.
Jej drobne, posiniałe od nerwów wargi drgały w zniecierpliwieniu ,wyczekując momentu ruszenia mozolnego automatu, który niemizernie utrudniał jej całą grę. Była gotowa wyżyć się na niewinnej szklance i rozbić ją na setki kawałeczków o szklany ekran, na którym z uwagą obserwowała przemieszczające się z wolna kolorowe światełka. W tej chwili irytujący wydał jej się nawet odgłos otwieranych drzwi, które wraz ze skrzypnięciem, wpuściły do środka kilka promieni światła, dobiegających z przydrożnego billboardu.
Wypełniona po brzegi złością, wrzuciła do otworu jeszcze kilka monet, mając tym samym nadzieje że maszynie uda się w końcu przejść do kolejnego etapu. Ukryła twarz w dłoniach, otarła ciężką łzę, spływającą po jej nędznym policzku i w ciszy modliła się o jakikolwiek odzew złomu, który nadal z trudem rejestrował przebieg gry.
-Szlag!
 Czerń zawładnęła ekranem, powodując tym samym falę złości, uderzająca w zdruzgotaną April. Jej prawa dłoń bezlitośnie uderzyła w szklankę, sprawiając że cała jej zawartość spłynęła w dół po metalowej obudowie automatu ,a odłamki szkła utkwiły w delikatnych opuszkach ,po których teraz sunęła czerwona smuga krwi.
W jednej chwili poczuła ogromny przypływ energii ,zamieniający się w niepohamowaną agresję, którą bez problemu wyładowałaby na barmanie, chcącym odciągnąć jej szamotającą się osobę od pechowej maszyny. Wściekłość wręcz emitowała z jej rozszerzonych w wrzasku źrenic i ust, które w pośpiechu wypowiadały najgorsze znane jej obelgi, przypominające bardziej niezrozumiały bełkot. Nawet ból, dochodzący z rozciętej dłoni i chłodna ciecz ,mocząca rękaw skórzanej kurtki, nie potrafiły powstrzymać dziewczyny przed kolejnymi napadami złości.
Nie mogła pogodzić się z faktem ,że przez własną głupotę i nieumyślność straciła połowę pieniędzy, które zyskała dzięki wyrzeczeniom i swojej silnej woli w ciągu ostatniego tygodnia. Nadal więc ciskała pięściami w przyczynę straty, nie zważając na pozostałych graczy, którzy w skupieniu i przerażeniu obserwowali całe wydarzenie. Pożałowała ,że kiedykolwiek coś podsunęło jej myśl zjawienia się tutaj i rozpoczęcia tej chorej gry.
Nieoczekiwanie coś szarpnęło jej nabuzowanym ciałem i łapiąc za ramiona ,z całej siły pociągnęło w stronę nieznanych drzwi, które przez łzy, gromadzące się na powiekach ,przypominały bardziej rozlazłego, brązowego kleksa. Wszystkie emocje opadły wraz z tym momentem. Znów stała się zagubioną i zmęczoną życiem dziewczynką, która teraz w dodatku miała problem z obeznaniem się w zaistniałej sytuacji. Przez kilka sekund, podczas których, rozmazany zarys męskiej sylwetki prowadził jej bezwładne ciało ,miała nawet wrażenie ,że zapomniała w jakim celu zjawiła się w tak paskudnym miejscu jak to.
Uczucie minęło zaraz po tym jak pod siłą czyjegoś pchnięcia, wylądowała na drewnianym stołku, uderzając głową, ukrytą w burzy roztrzepanych kosmyków, w betonową ścianę, pokrytą zaciekami i niezliczonymi plamami pleśni.
-Co ty wyrabiasz dziewczyno?!
Z trudem uniosła ku górze ociężałe powieki, po czym wpatrzyła się w wysokiego blondyna, ściskającego w ręku stertę papierowych ręczników, które chwile po tym wylądowały na jej krwawiącej ranie.
-Zupełnie postradałaś rozum?!
Jeszcze raz zerknęła na mężczyznę ,a widząc jego idealnie biały podkoszulek i plastikową plakietkę, głoszącą dumnie "Mike" ,rozpoznała w nim barmana, który obsłużył ją zaraz po zjawieniu się w kasynie.W świetle lamy, znajdującej się tuż nad nimi, mogła przyjrzeć mu się o wiele uważniej. Jego niewielkie ciemnobrązowe oczy, wyłaniające się z nad długich, smolistych rzęs ,błyszczały czarująco ,odbijając w sobie promienie jarzeniówki ,a zgrabne, jaśminowe wargi, zaciskały się w złości ,chowając śnieżny uśmiech, który dodawał uroku jego łagodnej twarzy.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - odparł łagodniej, przykucając przy zgarbionej dziewczynie, całkowicie pogrążonej w letargu.
Kiwnęła tylko głową, analizując dokładnie wydarzenia, które przed chwilą zaszły w owym lokalu i próbując pozbyć się sparaliżowania, które zawładnęło jej ciałem. Zupełnie osłupiała, pozbawiona wszelkich emocji, wpatrywała się głucho przed siebie, próbując odszukać zagubionym wzrokiem jakiś ciekawszy punkt zaczepiania niż jasne, rozwichrzone włosy barmana. 
-Ok. Zacznijmy od początku -mruknął pod nosem, zerkając na jej uśpione tęczówki- Jak ci na imię?
-April.
Rozglądnęła się wokoło ,unikając spojrzenia natrętnego towarzysza ,który wcale nie pomagał jej wyjść z chwilowego stanu. Wręcz przeciwnie, zdaniem czarnowłosej wszystko utrudniał, zadając bezsensowne pytania i bezlitośnie oczkując odpowiedzi. Prościej było by pozostawić ją samą, zdaną wyłącznie na siebie i nurtujące myśli, które prędzej czy później ułożyłyby się w logiczną całość.
-Dobrze April, powiedz mi teraz po co tu przyszłaś.
Obdarzyła go głupkowatym uśmiechem, obserwując jak podchodzi do metalowej apteczki, wiszącej tuż obok półki z mało znanymi wyrobami alkoholowymi i wydobywszy z niej butelkę wody utlenionej ,ponownie kuca przy jej otępiałej osobie.
-Po to co wszyscy- bąknęła, czując nieprzyjemne pieczenie w okolicach nadgarstka- po pieniądze.
-I tak bez żadnego powodu?
Spojrzała na niego spode łba,od razu budząc się z letargu ,po czym wyrwawszy mu swoją dłoń, którą uważnie opatrywał, odgarnęła za ucho włosy, przeszkadzające w obserwowaniu barmana.
-Chciałam zarobić- warknęła.
Stłumiony chichot wypełnił pomieszczenie, powodując tym samym ,że w gardle April ,pojawiła się ogromna gula, która z każdą kolejną sekundą zbliżała się coraz bliżej jamy ustnej, powodując niepohamowane mdłości.
-Pracuję tu już na tyle długo ,że zdążyłem poznać się na wszystkich ,którzy tu przychodzą. I nikt, a tym bardziej dziewczyna w twoim wieku, nie zjawia się tu od tak by powiększyć swój dorobek.
-Jestem najwyraźniej wyjątkowym okazem.
Poderwała się z drewnianego stołka i nie zwracając uwagi na szyderczy uśmiech mężczyzny ,ruszyła ku wyjściu z zamiarem opuszczenia lokalu, dumnie podnosząc przy tym głowę. Pewna siebie, pozbawiona wcześniejszego otępienia umysłu, chwyciła za mosiężną klamkę, energicznie pociągając ją w dół, po czym szybko minęła próg pomieszczenia, zostawiając za sobą uśmiechniętego od ucha do ucha barmana, który zaskoczony reakcją dziewczyny tylko pokiwał przecząco głową, nie zmieniając wyrazu twarzy.
-Poczekaj.
Jego spocona dłoń, zacisnęła się na jej pokaleczonym nadgarstku.
-Mogę ci pomóc.
Gula, która wcześniej pojawiła się w jej żołądku, gwałtownie przesunęła się do góry ,przez co wzrok dziewczyny prędko uniósł się znad obskurnych metalowych drzwi prosto na blondyna ,nadal ściskającego w dłoni rolkę kuchennych ręczników.
Teraz na jego przeważnie pogodnej, opalonej twarzy gościł grymas i widoczne niezadowolenie, które podkreślały skośne oczy i splecione na piersiach ręce. Spoglądał z pogardą na sylwetkę April, która zgrabnie powróciła do środka i zamknąwszy za sobą drzwi ,z powrotem opadła na niewielki stołek ,stojący w rogu pomieszczenia.
Poprawiła ułożenie skórzanej kurtki, okrywającej jej ramiona i z wahaniem rozwarła szkarłatne usta.
-Jak?
-Najpierw powiedz mi co cie tu sprowadziło.
Oboje zerknęli na siebie ukradkiem ,mrużąc przy tym powieki, rażone przez lampę dzielącą ich osoby. W ciszy wymieniali tajemnicze spojrzenia, powodujące niepowiedziane skurcze w żołądku April i choć próbowała nie pokazać po sobie, że nakaz mężczyzny ,wywołał w niej stres i zmieszanie, wciąż nerwowo przełykała ślinę i przegryzała wargi, zlizując z nich resztki krwistej szminki.
-Mam długi- mruknęła- I siedem dni na ich spłacenie.
Dłonie czarnowłosej, pokryte dreszczem emocji ,mimowolnie zacisnęły się w pięści w nadziei ,że kłamstwo, które przed chwilą padło z jej ust, będzie na tyle prawdopodobne ,że barman, który teraz zajadle drapał się po skroni, zdoła w nie uwierzyć.
-Brawo- warknął zajadle- W tak młodym wieku pakować się w takie tarapaty.
-Będziesz mnie teraz pouczał i karcił?
Wzruszył ramionami, wpychając obie ręce do poprzecieranych kieszeni jeansów.
-Jeśli tego nie zrobię to prawdopodobnie nie zmienisz swojego postępowania.
-Zdaję mi się, że dzisiejszy wieczór wiele mnie nauczył- mruknęła- Więc czekam ,aż złożysz ofertę obiecanej pomocy.
Blondyn rozejrzał się wokoło w poszukiwaniu krzesła, które zaraz po odnalezieniu, przesunął naprzeciw znudzonej April i opadł bezwładnie, podpierając na łokciach obsypaną zarostem brodę. Pociągnął nosem, spoglądnął na swoje czarno-białe tenisówki, po czym kolejny raz tego wieczoru, zachichotał pod nosem.
-Nie myśl ,że dam ci potrzebną sumę- odrzekł po dłuższej chwili namysłu- Sama sobie nagrabiłaś, sama to odkręcisz. Jedynie z moją minimalna pomocą.
-Więc?
Przeszył piorunującym spojrzeniem jej błękitnoszare tęczówki, które po całym dniu pośpiechu, pokryły się mglistą poświatą. 
-Zatrudnię cię tutaj w barze.
Gdy wypowiedział te słowa, April poczuła mrowienie na skórze, jakby reagowała na zdania, których jej mózg nie rozumiał. Nigdy nie spodziewała się ,że nadejdzie chwila, w której ktoś nieznajomy zaproponuje jej tego rodzaju pomoc, przez co z zaskoczenia z jej piersi wydobył się dźwięk, przypominający jęknięcie.
-Nie myśl jednak ,że będzie lekko- dodał ,widząc uśmiech malujący się na jej bladej twarzy- Będziesz sprzątać, serwować napoje i ciężko pracować ,a za tydzień otrzymasz wypłatę.

***

Ułożył się wygodnie w rogu kanapy i przygładziwszy czarną poduszkę, spoczywającą na jego kolanach, odszukał w telewizorze swojego ulubionego kanału sportowego, na którym aktualnie emitowany był program o najwybitniejszych piłkarzach XX wieku.
Za piętnaście minut miała zjawić się ona, więc miał jeszcze czas by skończyć swój kubełek chińszczyzny, będącej jego dzisiejszym obiadem i dokładnie zastanowić się o czym chciałby z nią porozmawiać dzisiejszego wieczoru.
Z pewnością nie było to nic ważnego, bo od rana beztrosko włóczył się po domu z szerokim uśmiechem i błyskiem w oczach, zupełnie zapominając o wszystkich przykrościach i problemach, z którymi jeszcze niedawno się borykał. Chyba po prostu miał zamiar zapewnić sobie rozrywkę i ustalić pewne kwestie co do ich zbliżającego się wyjazdu.
Sam nie potrafił określić ,czy w ciągu jej tygodniowej nieobecności ,choć raz zatęsknił za jej kruczoczarnymi, wiecznie poplątanymi, włosami i głębokimi, błękitnymi oczyma, które powodowały ,że każde jej spojrzenie na jego osobę stawało się niezapomnianym przeżyciem. Zbyt bardzo pochłonęły go popołudnia przed telewizorem i nudne godziny, mijające na zarabianiu potrzebnych pieniędzy by oddać się dłuższemu rozmyślaniu na jej temat.
Wracając do pieniędzy, miał już niewielką sumę, spoczywającą w szufladzie biurka ,a sposób w jaki udało mu się ją zdobyć, został tajemnicą nawet dla April, która w właśnie donośnie zadudniła w drzwi wejściowe, prowadzące do przyjaznego holu w domu Justina.
Zerwał się z sofy i poprawiając ,przy tym kraciastą koszulę, prędko krzyknął krótkie "wejdź" po czym sam pomknął ku jej osobie by szarmancko przywitać ją po tak długim okresie czasu jaki ich rozdzielił.
Nie czekając ,aż pozbędzie się z ramion skórzanej ramoneski obdarzył jej usta namiętnym pocałunkiem, tak czułym że przez jej zmarznięte dłonie niespodziewanie przebiegł dreszcz. Uśmiech na twarzy pojawił się zanim jeszcze jego spierzchnięte jak zwykle wargi, zdążyły oderwać się od jej delikatnej skóry.
-Mam świetny pomysł- szepnęła ,mierzwiąc dłonią zwiewne włosy bruneta- Co byś powiedział na urocze mieszkanko w centrum Atlanty?
Zaśmiał się potulnie, obejmując w pasie promienną April. 
-Zgadzam się.
Jej zwykle znudzone, podkrążone oczy, często pozbawione blasku zaiskrzyły radośnie, powodując pojawienie się dziwnego uczucia w przełyku Justina, którego ręce oplotły właśnie idealnie wyrzeźbioną talię dziewczyny. Spod pełnych, lśniących w świetle lampy warg, ukazał się szereg śnieżnobiałych zębów, kontraktujących się z kruczą czernią jej spiętych w kok włosów. W tym momencie wyglądała wręcz nieziemsko - czarowała wdziękiem i niespotykaną nigdy wcześniej w jej osobie pogodą ducha.
Była dziś jak nigdy.
Była tak cholernie szczęśliwa.
Ale to tylko kolejny dowód na to ,jak wielkiego ma pecha.

_____
Zacznę od tego ,że ogółem rozdział mi się nie podoba. Jest krótki, nudny, nic się w nim nie dzieje i na dodatek mam wrażenie ,że jakoś kiepsko szło mi knocenie zdań. Tak czy siak bardzo się starałam i mam nadzieję ,że wynagrodzę Wam nim jakąś tą długą nieobecność.
Na weekendzie postaram się też odwiedzić Wasze blogi i nadrobić wszystkie rozdziały ,bo zauważyłam że przez te pięć tygodni do zakładki spam doszło wiele linków. Jak to zwykle mam w zwyczaju, dziękuję za te wszystkie komentarze (okropnie mnie grzeją do pisania ♥) i liczne statystyki, które wciąż rosną, mimo że zaniedbałam bloga.
A i zapomniałabym się wytłumaczyć ,dlaczego rozdział nie pojawił się wczoraj ,jak obiecałam. Otóż noc spędzałam poza domem i dopracowywać swoje wypociny zaczęłam dopiero gdzieś o 3 w nocy, przez co o czwartej (kiedy był już w całości skończony) ,usnęłam. Nikt mnie nie obudził i tak oto spałam smacznie do 12 C:

Dziękuję wszystkim ,którzy nadal zaglądają na mojego bloga, cierpliwie czekają i wspierają. 
Kolejny rozdział (tym razem definitywnie) pojawi się za około dwa tygodnie.
W razie pytań, wątpliwości, skarg i zażaleń piszcie do mnie na gg, znajdziecie je w zakładce "Informuj mnie o rozdziałach".




















16 komentarzy:

  1. ja mam tylko jedno pytanie :) czy całe opowiadanie skończy się szczęśliwie, czy nie koniecznie ?
    pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w planach mam udane zakończenie ,ale zastanawiam się czy nie złamać tych hollywoodzki stereotypów typu "żyli długo i szczęśliwie". nic jeszcze nie jest przesądzone ; )

      Usuń
    2. ja jestem jednak za hollywoodzkim stereotypem ;)
      kiedy dodasz nowy rozdział?

      Usuń
    3. Przepraszam ,że to tak długo trwa, rozdział jest już w trakcie pisania. Pojawi się na pewno na weekendzie majowym : )

      Usuń
    4. i nadal nie ma :(

      Usuń
  2. Super rozdzail ne moge sie doczekac nowego.rozdzialu xd

    OdpowiedzUsuń
  3. najpierw to Cię zganie! od miesiąca nie dałaś znaku życia ani na blogu ani na gg! co ty sobie wyobrażasz? skąd ja miałam mieć pewność, że nie opuściłaś bloga? grabisz sobie, oj grabisz! teraz przejdźmy do rozdziału. przepraszam, ze nie komentowałam poprzednich rozdziałów, wybacz. i mam w planach założyć ocenialnie, więc masz się do niej zgłosić i to do mnie! poprzednie rozdziały były świetne. co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń. jest świetny. widzisz? zamiast robić lekcji pisze Ci mój szczery komentarz. taka już moja natura. wszystko, aby nie lekcje. fajne. mogę ci nawet zrobić baner reklamujący twojego bolga. nie doszukałam się żadnych błędów. cóż, nic dodać, nic ująć. czekam ttylko na kolejnd rozdziały. papa. nie zalogowalam się . sory. / other-graphics.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. błagam Cię żebyś została przy "hollywoodzkich stereotypach" :D nie chce żeby April cierpiała! :(
    czekam na kolejny rozdział. w między czasie zajrzyj do mnie na http://now-is-good-jb.blogspot.com/ dopiero zaczynam, ale mam nadziej ze przypadnie Ci do gustu, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie się podoba , pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam Twojego bloga za jednym zamachem! Piszesz niesamowicie:) czekam na następny rozdział.

    Zaczęłam pisać swojego bloga, jeśli masz ochotę to wejdź i przeczytaj : http://bieberopowadanie.blogspot.com/
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. no ząbki zaczynam ostrzyć na koleną część :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie rozumiem o co tutaj chodzi.♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Fabuła podoba mi się bardzo! :) Świetny pomysł i jestem ciekawa tego Justina. Z tego co rozumiem to on chyba jedynie wykorzystuje April, jednak zapewne w końcu poczuje do niej coś silniejszego.
    Jedyne co mi się nie podoba to zbyt wiele opisów. Są osoby, które je lubią i są takie, które za nimi nie przepadają, a ja należę do tej drugiej grupy xD
    Jednak opowiadanie fajne i na pewno będę czytać dalej :)
    Pozdrawiam!
    http://przyszlosc-to-przeszlosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Haaj.
    Wybacz, że Cię niepokoję pod rozdziałem, ale jesteś jedną z moich czytelniczek, wpadłam do Ciebie z informacją iż blog został przeniesiony pod inny adres internetowy, mam nadzieję iż dalej czytasz moje opowiadanie i że nie znudziło Ci się.
    http://die-in-love.blogspot.be/
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trochę opuściłam się z czytaniem Twojego bloga, co przyznaję z bólem serca. Dziewczyno masz ogromny talent i jeżeli go zaniedbasz to chyba Cię uduszę! :)
    Co do rozdziału, to aż mi brak słów. Jest wspaniały! Intrygujący i ciekawy, aż nie mogłam oderwać wzroku! Justin tak strasznie mnie intryguje, często nawet po wyłączeniu komputera zastanawiam się co będzie dalej. On chyba wykorzystuje April, prawda? Przynajmniej tak zrozumiałam.
    No nic, na następny rozdział czekam z niecierpliwością! :)
    [die-in-your-arms]

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoją szczerą opinię : )