Był ciepły, czerwcowy wieczór, a
jak zwykle w takie samotne niedziele zastanawiałam się nad swoim
zasranym życiem. Popijając jakieś tanie piwo, które w smaku
przypominało dawno niepraną skarpetę, użalałam się nad sobą,
wspominając czasy ,kiedy byłam jeszcze dość spokojnym i
opanowanym dzieckiem.
Ludzie najczęściej mieli mnie za
niewychowaną i pyskatą gówniarę, dobrą towarzyszkę imprez i
dziewczynę, z którą można się nieźle zabawić, a ja nadal
wszystkie te opinie zawdzięczam swojemu ojcu, a raczej jego brakowi.
Oczywiście nie mam za złe rodzicom
,że się rozwiedli, wręcz przeciwnie, uważam ,że to najlepsza
decyzja w ich życiu. Miałam dopiero 7 lat ,kiedy w domu zaczęło
się prawdziwe piekło i może nie pamiętam wiele, bo oprócz
spadających talerzy, ciągłych kłótni i płaczu, tylko moment
,kiedy pewnego dnia wróciłam ze szkoły i w mieszkaniu zastałam
tylko zapłakaną matkę. Wyjechał z Seattle nie żegnając się z
własną córką, a teraz żyje sobie gdzieś tam z inną kobietą. W
piękniejszym domu. Gdzieś w Nowym Jorku. Na drugim końcu Ameryki.
Wy zapewne zastanawiacie się jak to
jest nie widzieć ojca przez 10 lat. Otóż śmieszy mnie moja
sytuacja.
Z jednej strony to zabawne, bo nie
wiesz jak wygląda twój członek rodziny. Kiedy mam doła ,siadam
sobie gdzieś na ławce w parku i godzinami wyobrażam jego sylwetkę.
Sądzę ,że jest grubasem, który przez ostatnią dekadę żywi się
tylko fast- foodami z McDonald. Zapewne ma brodę ,w której chowają
się resztki frytek i zmielonego mięsa, a hobby jego nowej żony to
spieranie tłustych plam z jego przepoconych T-shirtów.
W sumie stwierdzam ,że jest dużo
plusów takiego życia. Paczki z Nowego Jorku dostaje prawie co
miesiąc i najczęściej znajduje w nich jakiś nowy telefon, parę
butów, o których niedawno opowiedziałam mu przez telefon i stertę
niepotrzebnych mi kompletnie ubrań. Najwyraźniej mój tatuś nie
wie jeszcze, że nie jestem materialistką, ale jakoś specjalnie mi
to nie przeszkadza, bo wręcz uwielbiam ,kiedy dzwoni do mnie w
piątkowe wieczory i pyta ,czy te bordowe spodnie dobrze na mnie
leżą.
Nie oszukujmy się, są i słabe
strony. Często na przykład miewam takie dni jak dzisiaj i szczerze
tego nienawidzę. To wręcz irytujące, kiedy tak siedzisz, patrzysz
przed siebie, od czasu do czasu upijesz łyk piwa i myślisz, i
myślisz, i myślisz.
Do tego wszystkiego dochodzą te
cholerne telefoniczne kłótnie pomiędzy mamą a nim. Nie są razem,
a mimo to wciąż się spierają. O co? O mnie. Ojcu przede wszystkim
nie pasuje to ,że nauka jest dla mnie na ostatnim miejscu i jestem
święcie przekonana ,że uważa mnie za jakiegoś wyrzutka i
margines społeczny.
Szczerze to jego opinię mam w
czterech literach. Mama zawsze mi powtarza, że mam być sobą
,choćby mieli by mnie za to zabić.
Przemyślenia przerwał mi mój
telefon, który zaczął gwałtownie drgać w mojej tylnej kieszeni.
Na porysowanym wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej
rodzicielki i zielona słuchawka, którą szybko kliknęłam.
-April, słońce... Kolacja już prawie
gotowa.
-Myhym- mruknęłam, ale słysząc
smutne westchnięcie matki dodałam jeszcze krótko „zaraz będę”
choć wcale nie miałam ochoty jeść. Nie była zbyt dobrą
kucharką.
Powoli zwlokłam się z ławki,
zapalając jeszcze przy tym papierosa. Mama nienawidziła kiedy
przesiąkałam alkoholem, a przede wszystkim nie tolerowała u mnie
tego nawyku, dlatego zazwyczaj starałam się zatuszować woń piwa.
Gdybym przyszła do domu pijana prawdopodobnie najpierw odegrałaby
rolę troskliwej matki ,a na drugi dzień zabiła.
Z palenia także nie była zadowolona,
ale uwierzcie, po trzech latach naprawdę można przywiązać się do
nikotyny i nawet choćbym chciała, a nie chcę, nie dałabym rady
pozbyć się tej wady.
Kiedy po 5 minutach dotarłam do domu
już na klatce schodowej dopadł mnie zapach spalenizny. Nie miałam
żadnych wątpliwości ,że ten smród dochodził właśnie z naszego
mieszkania. Niezorganizowanie i niezdarność z pewnością
odziedziczyłam po mamie.
Skończyło się na tym ,że na
kolację zjadłam miskę płatków z mlekiem. Tak jak mówiłam, nie
byłam zbytnio głodna, więc to w zupełności mi wystarczyło. Po
posiłku i kąpieli ubrałam się w ulubioną piżamę i wgramoliłam
się do łóżka z kubkiem gorącej herbaty z myślą, że jutro
czeka mnie totalna maskara. Poniedziałek- chyba nie tylko dla mnie
najgorszy dzień tygodnia.
***
Mury szkoły jak zwykle przekroczyłam
z nieciekawą miną. Na samą myśl o dzisiejszym sprawdzianie z
matematyki miałam ochotę stąd zwiać, ale nie mogłam. Musiałam
zdać do następnej klasy, a wagary raczej by mi w tym nie pomogły.
Dam radę, powtarzałam sobie w
głowie. Dam radę, choć nie szczególnie mi na tym zależy.
Przeszłam przez korytarz,
przepychając się przez tłumy uczniów i zirytowana włożyłam
rękę do kieszeni spodni ,by odnaleźć w nich klucz do szafki, a
gdy już miałam go w ręce poczułam, że ktoś kładzie mi swoją
oziębłą rękę na ramieniu.
-Panno Wilson, musimy porozmawiać.
Zapraszam do mojego gabinetu.
Zamknęłam szafkę z trzaskiem i z
przerażeniem spoglądnęłam na zażenowaną nauczycielkę. Pani
Cook – nienawidziła mnie, a ja zresztą odwzajemniałam to
uczucie. Czasami miałam wrażenie, że ma mnie za szatana i wcale
bym się nie zdziwiła ,gdyby pewnego dnia przyszła na lekcję
fizyki z wodą święconą. Nie należała do normalnych kobiet.
Codziennie miała na sobie tą samą granatową spódnicę i brązowy
żakiet, któremu brakowało dwóch guzików, a rok temu, gdy
nadeszło lato ,skróciła włosy tak, że teraz przypomina mi
bardziej wychudzonego mężczyznę.
Pech chciał ,że od tej jesieni
pełniła w szkole funkcje zastępcy dyrektora i była jego tak zwaną
„prawą ręką”.
Stanęłam posłusznie przy starym,
drewnianym biurku ,przyglądając się tej opętanej kobiecie, która
oczywiście nie pozwoliła mi usiąść. Swoją osobą sprawiałam
jej chyba ogromny ból, bo spoglądając na mnie jej usta wykrzywiały
się w grymasie.
-Wilson, dziewczyno. Opamiętaj się-
warknęła. - Ile razy mam ci powtarzać ,że szkoła to nie rewia
mody i krótkie spodenki nie nadają się do tego miejsca?!
-I tylko po to mnie tu Pani
przyprowadziła?
Jej powieka drgnęła, po czym
uśmiechnęła się blado otwierając teczkę, z której wyciągnęła
spis oceń wszystkich uczniów mojego rocznika.
-Ależ skądże- wycedziła przez
zaciśnięte zęby. - Przeglądałam po prostu twoje oceny końcowe i
z przykrością muszę stwierdzić ,że będę zmuszona pozostawić
cię w tej samej klasie.
Popatrzyłam na nią z miną idiotki,
nie do końca rozumiejąc jej słowa.
-Jeśli nie zmienisz swoich stopni z
geografii i matematyki- ciągnęła dalej- będziesz musiała
powtarzać klasę.
***
Usiadłam wygodnie na
krześle przed pokojem nauczycielskim ,czekając na rudowłosą
matematyczkę ,która zaraz powinna opuścić sale. Choć wiedziałam
,że ona także nie darzy mnie zbytnią sympatią, miałam zamiast
prosić ją o nieco wyższą ocenę na koniec roku.
Nie mogłam przecież tak
zawieść matki i siedzieć w tej szkole jeszcze rok dłużej.
Wierzyła we mnie i choć naprawdę nie miałam ochoty na naukę,
musiałam zrobić to dla niej. Czułam się fatalnie.
-Czekasz na coś
,kochaniutka? - zaskoczył mnie delikatny głos nieznanej kobiety –
Jeśli tak ,to zapraszam do środka, nauczyciele zaraz powinni się
zjawić.
Długowłosa otworzyła
przede mną drzwi pokoju nauczycielskiego i wtedy zrozumiałam ,że
robi tutaj za sprzątaczkę. Ciągnąc za sobą mop i wiadro opuściła
salę, pozostawiają mnie zupełnie samą.
Zaśmiałam się do siebie
opadając na jedno z krzeseł stojących w sali i utkwiłam wzrok w
ogromnym regale stojącym naprzeciw mnie. Na każdej półce leżał
ciemnozielony dziennik. A ja byłam tutaj całkiem sama.
Jednym ruchem zerwałam się
z krzesła i podbiegłam do dokumentów, chwytając długopis i
jeden z dzienników. Nie miałam czasu na myślenie i uspokojenie
myśli, więc trzęsącą się ręką zmieniałam oceny w rubryce
matematyki.
*
Przepraszam za końcówkę.
Bezsensu.
Podoba mi się, naprawdę. Zakochałam się już od zetknięcia się z bohaterami, wspaniałe opisy, szkoda jedynie, że April ma taki wygląd - widzę zdjęcia tej dziewczyny już niemal wszędzie! ale najwidoczniej Tobie to odpowiada - a to najważniejsze.
OdpowiedzUsuńMyślę, że będę tu zaglądać o wiele częściej, czuję, że w końcu ktoś czymś mnie zaskoczy. Więc bez owijania w bawełnę - czekam na kolejny rozdział i zapraszam Cię na mój drugi blog - www.jedna-chwila-jb.blogspot.com c:
- widzę, że zaczynasz, więc dodaję Cię do czytanych, a jeśli chciałabyś oceny bloga lub pomocy - zapraszam na www.poradnik-pisarki.blogspot.com c:
Bardzo mi się podoba. Pięknie budujesz zdania. :3 Ja tak nie umiem xd Nic dodać nic ująć. Po prostu super. Zakochaałam się *_* Widzę, że masz mało komentarzy . Skoro zaczynasz dodam cię do Polecanych. <3
OdpowiedzUsuń[ finally-free-ny.blogspot.com,is-older-and-handsome.blogspot.com
bardzo ciekawy czekam na nn!!!!!! poinformuj mnie na gg 3609021
OdpowiedzUsuńŚwietne !! Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńZapraszam też na swój blog O Justinie http://yoursecretlife-onedirection.blogspot.com/ :D
Podoba mi się jak piszesz :)
OdpowiedzUsuń